recenzja gry injustice 2

Jeżeli w 2013 roku NetherRealm Studios przedstawiło graczom Injustice: Gods Among Us, mało kto wierzył, że połączenie „Mortala z Supermanem” może odnieść sukces. Teraz, po kilku latach, otrzymujemy kontynuację, a twórcy ponownie potwierdzają, że świat potrzebuje takich bohaterów.

Nieczęsto sięgając po drugą bijatykę jestem możliwość wskoczyć do trybu fabularnego, który pobudzi mnie na chwila złotych godzin. A tak tak zaczęła się moja sprawa z Injustice 2 i dziś taką pracę na startu lubienia tej sztuki zalecam każdemu. NetherRealm Studios ponownie zaprasza graczy do około 4,5 godzinnej opowieści, która stanowi przeładowana walkami oraz akcją. Przygoda została umiejscowiona dokładnie 5 lat po walce z Injustice: Gods Among Us – scenarzyści zdecydowali się na kontynuowanie wątku Batmana z Supermanem. Jednak starcia Obrońcy Gotham z Człowiekiem ze Szli nie są ważnymi wydarzeniami, ponieważ Ziemia jest zdecydowanie poważniejszy problem. Brainiac postanowił dobrać do indywidualnej kolekcji naszą planetę, więc wszyscy bohaterowie muszą stanąć ramię w ramię, aby wspólnymi siłami pokonać „Mózgowca”.

Historia nie jest rzeczywiście najlepszą opowieścią w uniwersum DC, jednak na że najlepszą okazją stworzoną przez ekipę Eda Boona. Od ważnej do niedawnej minuty z radością poznawałem wydarzenia, w jakich schemat prezentacji się nie zmienił – oglądamy świetnie zrealizowane filmiki, które dynamicznie chodzą w grę. NetherRealm Studios już wcześniej zaprezentowało nam taką rozrywkę także w wartości inny raz pokazują jedno – ta fabuła jest idealnym dodatkiem do walki. Jest mocno, materiały są ciekawe, a gracze są możliwość wypróbować wiele osoby. Trzeba pamiętać przy tym osoba, iż nie jest wówczas najistotniejszy tryb, a jedynie dostęp do właściwej rozgrywki, dlatego przyciągam do zaznajomienia się z nim na jednym początku.

Scenarzyści wyraźnie odrobili zadanie domowe, wyciągnęli lekcje, a nawet wpadli na zupełnie nowy poziom, bo przygotowana opowieść nie jest prosta. Świetnie sprawdza się wpisanie do gry niektórych osobie – dziwicie się „co tutaj robi Joker” lub „co istnieje nie tak ze Strachem na Wróble”? Spokojnie, twórcy wpadli na tak świetne programy, które zostały przeprowadzone z osobą. Na jednym początku pojawia się większe ryzyko, jednak chociażby w obliczu takiego momentu wojownicy nie zapominają o aktualnym, że coraz parę lat temu obijali swoje mordy. Również spośród ostatniego względu wciąż pojawiają się między nimi tarcia, które ubarwiają główny wątek – sympatycznym zabiegiem istnieje ponad możliwość głosowania w mało scenach postaci, jaką planujemy rozegrać pojedynek… Trudno tu wspominać o wielkich nowościach w walce, ale autorom udało się nawet w taki możliwość przygotować dodatkowe zakończenie.

W Injustice 2 wpływamy na plejadę różnorodnych charakterów, które udało się okiełznać. Pewne są ważniejsze, inni odgrywają epizodyczną rolę, jednak tryb wykonywa naszą najistotniejszą funkcję wzorowo – przestawia ciekawą opowieść, pozwala przyłączyć się dodatkowo tym samym wypróbować wiele ikon, a ponadto rzuca odrobinę inne światło na doświadczenia z „jedynki”. Teraz lepiej mogę zrozumieć motyw działania Supermana, który otrzymałeś nową osobę. Tak ze powodu na ostatniego klienta łyknąłem tryb fabularnym za jednym stanowiskiem oraz planowałem ale oraz zaledwie jednego… Więcej.

Lub w bieżącej form fabuła mogłaby być znaczniejsza? Pewnie, jednak NetherRealm Studios udało się zachować optymalny balans pomiędzy długością i przyjemną rozgrywką. Scenariusz jest naładowany akcją, nie nudzi z froncie do spokoju i w wartości zamyka się w dogodnym momencie. Po ujrzeniu napisów końcowych postanowiłem z miejsca sprawdzić kolejne tryby.

Głównym daniem w pracy dla dużo będzie Multiwersum. Jeśli występowali w Mortal Kombat X więc na pewno kojarzycie Żywe Wieże, jakie tymże razem przybrały postać planet. Batman jest swój indywidualny sprzęt, który kupi mu badać nowe światy dodatkowo aktualnym jedynym pomagać mieszkańcom. Też kiedy w sukcesu wież, miejsca także są dostępne przez określony czas, więc niektórzy mogą nawet nie zauważyć dostępnych zadań. Starcia są interesujące, deweloperzy ponownie ubarwiają pojedynki wrzucając do nich ulubione zdolności dla postaci, zmniejszają siłę, zwiększają prędkość, usuwając specjalne moce, blokując skoki, czy pozwalając wypróbować nowe formy. Pewnie jeszcze przez wiele tygodni będziemy odkrywać najróżniejsze „smaczki” tutaj ukryte, bo teraz wcześniejsze produkcje studia pokazały, że ekipa lubi zaszaleć.

Nie kryję, że właśnie właśnie w tym mieszkaniu spędziłem więcej czasu, ponieważ „multiuniwersum” pozwala najszybciej pozyskań… Nowe fatałaszki. Tak, największą zmianą (i pewnie dla wielu niewiadomą) pracy jest System Gear, jaki pozwala dosłownie ubierać bohaterów. Od momentu do czasu po skończeniu starcia zgarniamy losowy przedmiot, który niekoniecznie przypasuje do bohatera aktualnie reprezentowanego. Twórcy stworzyli podobno tysiące poszczególnych butów, czapek, rękawic, bądź same kilka schematów kolorów, więc fani zbieractwa znajdą tutaj zabawę na dziesiątki godzin. Ja zawsze nie chodzę do typów kolekcjonujących najróżniejsze gadżety, jednak w współczesnym przypadku… Wsiąknąłem. Świetnie jest zamknąć strój, który ubarwia wygląd bohatera, natomiast w dodatku przychodzi na jego statystyki. Z miejsca uspokajam maniaków sieciowych pojedynków – jednakże w trakcie rywalizacji rankingowej widzimy nowe ubrania, to przecież nie sprawiają one na energię, lub też możliwości postaci. Dokładnie w pozostałych trybach stroje mają miejsce, ale po usunięciu z muzyką kilkudziesięciu godzin odnoszę wrażenie, że zachowano tutaj zdrowy umiar w balansie, bo zazwyczaj mamy wybór. Rywalizacja została znacząco ubarwiona również jest dla mnie łatwiejsza… W trakcie rozgrywki zbieramy jedną z kilku walut, za którą potrafimy kupować macierze (typowe skrzynki), w których szukamy kolejny sprzęt. Ponadto w „multiwersum” pojawiają się wyzwania, za jakie zgarniamy kolejne przedmioty. To samonakręcająca się spirala, choć nie trzeba w niej uczestniczyć.

W Injustice 2 można się również świetnie bawić bez zbierania ubrań, spoglądania na statystyki i odmawiania zdrowasiek za kolejny schemat kolorystyczny dla osób. Gra ponownie oferuje wybornie efektowną oraz dużo satysfakcjonującą walkę. Autorze nie zwolnili z najistotniejszych aspektów starć oraz ponownie runda nie regeneruje zdrowia zwycięzcy, a ładując specjalny pasek możemy za pomocą dwóch triggerow odpalić super atak, w którym przykładowo Flash przerzuca przeciwnika przez chwila wymiarów, Strach na Wróble przenosi oponenta do najgorszego koszmaru, Aquaman zatapia arenę, Batman używa do ataku Batmobile, Supergirl pokazuje swoje „duże oczy”, zaś Captain Cold zamraża całą arenę. Robi toż po prostu DOBRZE zaś stanowi równie efektowne.

Teraz „pasek” jest więcej większe dużo oraz w kwocie jest najistotniejszym elementem walk. Dobre jego zapełnienie pozwala kontrolować rzecz na ekranie, jednak tak powinien go równie dobrze wykorzystywać – teraz zgromadzoną „moc” możemy bez problemu przeznaczyć na unik lub przełamanie combosa oponenta. Szczególnie przydaje się ta kolejna opcja, która eliminuje z muzyki graczy męczących przez wszystek mecz wyłącznie jeden atak, by bez większego pomysłu wygrać starcie. Gracze otrzymują od deweloperów furtkę, która zdecydowanie podnosi poziom pojedynków, i w dodatku sprawia, iż nie są one już tak mocno przypadkowe. W Injustice 2 dużo ogromniejsze uznanie są swoje umiejętności.

Ponownie w moc ważnych elementach wykorzystamy atuty areny – wyrzucimy przeciwnika na nową miejscówkę lub zostawimy w niego jednym z tematów miejscówki – a choćby w tym miejscu zachowano zdrowy rozsądek. Zdecydowanie łatwiej teraz zablokować lub uciec przed tymi atakami. Do gry powrócił również system „konfliktów”, w jakim rywale łączą się do siebie, i my określamy jaką ilość z paska przeznaczyć na starcie – jeśli zdecydujemy się wydać więcej od oponenta, możemy zregenerować część zdrowia lub zaatakować rywala z bogatszą mocą. Już kilkukrotnie był szansę uczestniczyć w pojedynku, w jakim rywal ratował się w taki szkoła a później obił mordę mojej osoby. To boli.

I jedne konkurencji są wyjątkowo przyjemne. Ich dynamika została odrobinę przyspieszona względem pierwowzoru, jednak trudno rozmawiać o przerażającej szybkości, bo autorzy inny raz występują na dużo taktyczną zabawę. Wszystkie ataki posiadają własną siłę, „czuć” je pod paluchami, a podstawowe combosy wykona nawet kilkuletni dzieciak. Standardowo im dużo czasu przeznaczymy na grę, tym przekonujemy się łączyć sekwencje, ubarwiać je również dodatkowo dużo radzimy sobie z kontrolą bohatera. Opcji taktycznych jest wszelka masa, zaś w nauczeniu podstaw pomaga naprawdę dobrze zrealizowany samouczek.

Twórcy właśnie nie odchodzą od Injustice: Gods Among Us, czy te nawet Mortal Kombat X, ale pod wieloma względami nowa gra ma własny oryginalny charakter. Jest dobrze, efektowniej i pojawiają się nowości. https://pobierzgre.org/bijatyki/

NetherRealm Studios zdecydowało się na koniec męczącą kampanię marketingową, podczas której bardzo dobrze poznaliśmy wszystkie strony. Na wyjazd otrzymujemy 28 wojowników, a przestawiona lista jest doskonała barwnych indywidualności.

Z obecnych szczególnie typowych jest absolutnie Batman, Superman, Catwoman, Flash, Poison Ivy, Robin, Supergirl, Wonder Woman, Joker, Bane, Aquaman, Deadshoot, Green Arrow, Scarecrow, Gorilla Grodd, Black Canary, ale autorom udało się jeszcze wrzucić do wielkości takie indywidua jak Atrocitusa, Blue Beetle'a, Cheetaha, Doctora Fate, i nawet swoje 5 minut otrzymał Swamp Thing. Zestawienie jest ciekawe, każdy „heros” posiada nasz styl, umiejętności, super atak i oczywiście… Niezliczony zestaw strojów do spotkania. Dodajemy do tego niewiele wersji kolorystycznych, a właściwie trudno narzekać na nudę. Jedynym problemem dla niektórych będą szybko zapowiedziane rozszerzenia, lecz „starter” wystarczy na choćby kilka miesięcy, i dopiero po ostatnim momencie zastanowię się, czy w zespole warto inwestować gotówkę w DLC. Można jedynie żałować, że autorzy nie zdecydowali się na kupowanie bohaterów za gotówkę zebraną w atrakcji. Taki patent sprawdza się u Francuzów również tu także pamiętał rację bytu.

Dobrze został rozegrany motyw aren, które zostały związane z akcją oraz powodują graczom wejść do kilku ikonicznych miejscówek. Odwiedzamy między innymi Metropolis, plac zabaw Jokera, statek Brainiaca, jaskinię Batmana, Gorilla City, Fortecę Samotności, czy same Arkham Asylum . Lokacje są piękne, często obładowane najdrobniejszymi elementami i z pozostałymi elementami do aktywacji. Oprawa graficzna to bez wątpienia spory atut pozycji, bo niezależnie, czy rozmawiamy o postaciach, miejscówkach, albo te efektownych super ciosach – wszystek z tematów został dopracowany. W wypadku udźwiękowienia nie wszedł na żaden z kawałków, który sprawiłby, abym po ukończeniu gry szukał soundtracka, ale też muzyka specjalnie nie przeszkadza. Jest obecne po prostu dobrze wkomponowana w wszelki tytuł. Przynajmniej na pewno trzeba dodać, iż w ostatnim faktu zdecydowano się na lokalizację kinową (napisy) również był wówczas tak ciekawy pomysł – wszystkie rozmowy pomiędzy osobami w angielskiej wersji brzmią autentycznie także nie są zniekształcone przez lektora, czy także naszych aktorów.

W sztuce obok trybu fabularnego oraz Multiwersum odnalazłaby się jeszcze typowa drabinka (ukryta obok różnych planet), tryb sieciowy, lokalna rywalizacja oraz gildie. W przypadku zmagań Online możemy bez problemu wziąć wkład w rankingowych spotkaniach, dołączyć lub stworzyć pokój, gdzie można robić, bądź i brać udział w zmaganiach typu „Król Wzgórz” (w lobby znajduje się kilku graczy, dwóch konkuruje ze sobą, a zwycięzca gra dalej). W sukcesie klanów możemy bez problemu stworzyć formację, wybrać herb, a później rozmawiać ze współtowarzyszami broni, angażować się na spotkania, a nawet walczyć „dla cała ekipy” w specjalnych wyzwaniach również tymże samym zbierać kolejne skrzynki. Bardzo przy tym żałuję, że studio nie pokusiło się o kolejne warianty zabawy. Już konkurencja pokazuje, że przyszedł czas zintegrowanych z muzyką turniejów, które są przydatne w konstrukcji, ale mogą znacznie ubarwić rywalizację. Potrafię nawet sobie wyobrazić, że gracze „wykładają” wybraną grupę macierzy, a zwycięzca zgarnia pełną pulę… Istniała toż znana integracja z pełną pracą oraz dodatkowa motywacja do powiększania swoich kwalifikacji.

Injustice 2 będzie dla wielu spełnieniem najskrytszych marzeń. Twórcy pokusili się o odpowiednie usprawnienia, które w smaku sprawiają, że wyświetla jest łatwiejsza z indywidualnego poprzednika. Pojedynki są efektowne, lista osoby pełna najróżniejszych charakterów, fabuła to znakomity kontakt do zabawy, i jeśli wkręcicie się w zbierane fatałaszków, przy „nowych wieżach” spędzicie dużo czasu. Oczywiście wykorzystuje nie jest pozbawiona pewnych mankamentów, ale miłośnicy gatunku znajdą tutaj treść na dużo przyjemnych miesięcy obijania przeciwników. Można być nadzieję, że Ed Boon jeszcze będzie potrzebował rozwijać uniwersum DC, bo z prawdziwą chęcią zobaczyłbym kontynuację tej sprawie. Więc bez wątpienia sama z najodpowiedniejszych gier spośród obecnego uniwersum.

Świat potrzebuje bohaterów, łotrów oraz drugich gier od NetherRealm Studios. Twórcy Mortal Kombat ponownie zapraszają śmiałków na okazji z Batmanem oraz Supermanem w gospodarce ważnej oraz potrafią pozytywnie zaskoczyć. Fani uniwersum DC i walk mogą prowadzić peleryny, obcisłe gatki, maski, łapać kontrolery w ręki oraz walczyć. Jest daleko!

Ocena użytkowników 7/10

Wymagania sprzętowe Injustice 2

Minimalne: Intel Core i5-750 2.6 GHz/AMD Phenom II X4 965 3.4 GHz 4 GB RAM karta grafiki 1 GB GeForce GTX 570/Radeon HD 7850 lub lepsza Windows 7/10 64-bit

Rekomendowane: Intel Core i3-2100 3.1 GHz/AMD FX-6300 3.5 GHz 8 GB RAM karta grafiki 3 GB GeForce GTX 780/Radeon R9 290 lub lepsza Windows 7/10 64-bit

pelna wersja gry the walking dead a new frontier jest swietna

Najsłynniejsza seria tworzone przez Telltale doczekała się swojej kolejnej odsłony. Jak wypada trzeci sezon Żywych Trupów w klasy interaktywnej?

Telltale Games udało się aż dwukrotnie sprzedać nam ten pojedynczy produkt – drugi sezon The Walking Dead w treści powielał elementy znane z podstawowej części dodatkowo nie zebrał podobnego poklasku co przygody Lee Everetta. Oczywiście przyszło wcielać nam się w tamtą bohaterkę, jednak Clementine przecież znaliśmy bardzie dobrze. Mała dziewczynka z rozwojem czasu wyrosła na liczną nastolatkę, produkt swoich czasów – ocalałego, który siłą woli, poznaniem i przede wszystkim znajomością zasad rządzących światem opanowanym przez zombie, zawstydzić znała w następnym sezonie niejednego dorosłego. Aby a być dosyć szczerym, to przeboje Clementine z nową grupą szczególnie nie zapadły mi w świadomość. Oczywiście niezapomniany efekt oraz pełen wydźwięk pozostał w mojej głowie, jednak o ile historię Lee stanowię w poziomie z opinie powtórzyć krok po kroku, tak perypetii jego niegdysiejszej podopiecznej obecnie nie. Pierwszy sezon postawił poprzeczkę wysoko, drugi lekko przynudził, więc ostudził zapał fanów. Deweloper ma zawsze szansę się zrehabilitować, a The Walking Dead: A New Frontier więc nic dziwnego, jak nowa szansa Telltale Games na stworzenie na nas wrażenia. Gdy na środowisku poprzedników wypada najnowsza seria?

Jak przystało na „pilot” pierwszy odcinek przybliża nam sytuację, jest nowe kreacji również przypomina mechanikę. Telltale Games postanowiło podtrzymać tradycję „ograniczonej ciągłości” w ramach swojego flagowego produktu którym jest The Walking Dead. Co zatem świadczy? Tworzymy nowego głównego bohatera, którego poczynaniami kierujemy – to Javier Garcia, niegdyś młody i lekkomyślny awanturnik, dziś siłą rzeczy opiekun bratowej i dwójki nastoletnich dzieci brata z podstawowego małżeństwa (wiem, wiem – to trudne). Pierwsze sceny trochę przynudzają, co jest stosunkowo zrozumiałe. Goręcej szykuje się mniej znacznie w materiale również na boku, chociaż pierwsza grupa Ties That Bind ogólnie wypada raczej spokojnie. Możliwe, że deweloper, twórcy serialu oraz scenarzyści komiksu tak mnie już znieczulili, że wiedząc realia świata przedstawionego z głowy przyjmował się na dowolną śmierć, która nadałaby wypadkom odrobinę tempa. Bardziej prawdopodobnym wytłumaczeniem jest przecież, że po prostu dodatek nie pyknęło w scenariuszu, w ruchu z czym nic nie pyknęło w moim sercu, kiedy zauważył „ten szokujący zgon”. Lecz nie bądźcie mi za złe spojlera – niewątpliwie było że człowiek zginie, lecz to The Walking Dead!

Dwa spojrzenia na punkt konstrukcji historii i techniki. Telltale Games wraz z trzecim sezonem wprowadziło The Walking Dead parę drobnych usprawnień. Podczas fazy eksploracji możemy nacisnąć przycisk „Shift”, aby łatwo się poruszać. Lepiej odpowiedzialny jest też ekwipunek, tylko w terenie prac to rzecz bardziej niż drugorzędna, bo The Walking Dead pozostaje „samograjem”, grą przygodową przygotowaną zgodnie ze „ostatnimi trendami”, tudzież interaktywnym filmem, to świadczy produkcją opartą o dialogi, oraz nie kombinatorykę z tematami. Mówcie co potrzebujecie, a mi takie zachowanie odpowiada.

Ciekawostką istnieje dodatkowo inny ważny aspekt – retrospekcje które ma Javier, i jakie są osadzone w momentach z przodzie wybuchu apokalipsy zombie. Decyzje podane w historie mogą korzystać pomysł na jego więzi z rodziną, lecz nie zauważyłem tegoż w ramach pierwszego etapu. Pozwalają nam same tak poznać historię głównego bohatera.

Ogólnie rzecz ujmując pilot nie był chory, aczkolwiek że mi go z prawym sumieniem ocenić jak dobry. Jakości są przyzwoicie zarysowane, chociaż może szybko naiwne kiedy na grupkę, która została już parę ładnych lat w świecie ogarniętym zalewem żywych trupów. Niemniej niezłe aktorstwo i dobre dialogi pozwalały mi na załapanie pierwszego związku z pozostałymi bohaterami. A Clementine? Ona jest po prostu bad-assem, który uczy kiedy się powinno załatwiać rzeczy w zombie post-apo. Podoba mi się podnoszenie jej w tej sytuacji.

Tworząc nowy epizod scenarzyści mieli nieco ułatwione zadanie. Postaci zostały wprowadzone, nowa rzecz i, związki nakreślono, można było wówczas zdobyć się tym co Telltale robi najlepiej – budowaniem relacje wewnętrznych i graniem tych więzi do emocjonalnego krzywdzenia odbiorcy.

Drugi element to przede ludziom znacznie wielu akcji, co przypadło mi do smaku po raczej ospałej pierwszej połów. Bardzo opłacalne wrażenie zrobiła walka „miejska” z powodu Ties That Bind Part II, jak też spore hordy zombiaków w dalszym biegu. Nieumarlaki zresztą rozegrano mądrze, bo słusznie założono, że teraz tylko wielkie stada potrafią być tragiczne dla kobiet specjalistów w stylu Clementine oraz spółki. Chodzący trup ścieli się więc gęsto.

Telltale Games nie zamyka się spośród tymże, iż w najnowszej serii nawiązuje do bieżących wydarzeń z serialu. Przeciwnie – polecają się polecać tymże faktem, jednocześnie dołączając do tematu od odrobinę własnej części. Nie będzie całym spojlerem, jeżeli zdradzę, że pojawia się wątek bliźniaczo odpowiedni do serialowo/komiksowych „The Saviors” . Z powodu nie brakuje wskazówek sugerujących, że organizatorze nie dadzą nam łatwych odpowiedzi a to podejrzenie znajduje potwierdzenie w opadoszczękogennej końcówce pierwszego etapu.

Dużo miejsca poświęcono też Clementine – również jej byciu w momentach po wydarzeniach z nowego etapu, kiedy również nowocześniejszej historii. Co ciekawe, nasze wybory przyjęte w poprzednich czasach mają przełożenie na ostatnie, jaką postacią jest już nastolatka, a dodatkowo na stan retrospekcji jakie znajdujemy (a jakie również rozgrywamy). Gdy nie możecie zaimportować zapisu z starych odsłon, zatem nie martwcie się – trzeci sezon pozwoli Wam przed podjęciem gry szybko odtworzyć kształt najważniejszych wydarzeń poprzez ręczne zaznaczenie odpowiednich wyborów. Kiedy się domyślacie w bezpośredni rozwiązanie proponuje więc do kilkukrotnego przejścia teraz wydanych epizodów, nawet po to by dostrzec kiedy umiały się toczyć dalsze losy Clementine w relacji z wyborów z czasu podstawowego i nowego.

Na brak muszę odpowiedzieć jednak fakt, że w toku bycia drugiego odcinka nie odczułem jeszcze ani razu wrażenia, że moje wybory posiadały jedne faktyczne konsekwencje, co jest natomiast sztandarowym hasłem Telltale Games pojawiającym się na wstępie wszystkiej ich muzyki (A New Frontier nie jest elementem). Jeżeli potraktujemy obydwa odcinki jako przedłużony prolog również wyjątkowe „otwarcie”, na co wskazuje wszak jednolitość tytułów, więc potrafimy na ostatnią rolę przymknąć oko, niemniej… szkoda.

Ogółem rzecz mając pozostała połowa Ties That Bind sprawiła o dużo lepsze wrażenie od pierwszej. Jest praca, są faktyczne dramaty, są części z jakimi można się utożsamiać, jest raz spore zaskoczenie na brzegu, które autentycznie pozostawiło mnie z główną ochotą na wiele.

Trzeci element jest wreszcie niezależny od bagażu konieczności przedstawiania postaci, budowania relacji oraz umieszcza się o wielką bazę, którą skonstruowały dwa poprzednie epizody. Dziwi zatem fakt, że twórcy tak niemrawo dołączyli do tematu, jakby dostosowując się w zupełności twistami, które zaserwowali nam w centralnych dwóch odsłonach trzeciej serii, bądź zwykłymi modyfikacjami materiałów z serialu.

Zacząłem z ciepłej rury i to ciężkiej krytyki, a są i rozwiązania projektowe, które w kolejnym odcinku mi się spodobały. W przeciwieństwie do Ties That Bind odcinek Above The Law rezygnuje z udawaniem w pewien sposób, że Clementine odgrywa istotniejszą pracę w przeszłości. Dostała odrobinę czasu, ale primo, wprowadzono toż na siłę, a secundo, że niczego wówczas nie wniosło. Scenarzyści skupili się dużo na własnych relacjach Javiera zaś jego rodziny, co w terenie rzeczy pozostaje nieuniknione, biorąc pod opiekę fakt, że dużym „WOW” z wyniku poprzedniego aspektu było całe zmartwychwstanie Davida – lekko bucowatego brata Javiera, aktualnie obsadzone w działalności samego z przywódców Richmond i tytułowego A New Frontier.

Zabawę psuła mi, kiedy szybko wspominałem, oczywistość kolejnych fabularnych meandrów, jakie historia zataczała przez bliskie dwie godziny. Większość osób została dosyć topornie zakreślona, w terenie sprawy w oparciu o szablony znane obecnie z serialu, z małymi modyfikacjami. Tak to nadal przyzwoita rozrywka. Jesteśmy duże wybory, trochę akcji, parę czasów będących nas wzruszyć dodatkowo wtedy wszystko dobrze działa przyzwoicie. Szkoda tylko, iż istnieje takie… generyczne.

To zupełnie poprawny odcinek, przy którym grał się całkiem nieźle. Temat w tymże, że Above The Law całkowicie wyeksploatowało potencjał przygotowany przez Ties That Bind. Obawiam się jednak, że scenarzyści przygotowują się na dalsze drążenie tych samych dylematów czystych oraz podnoszenie nas wielokrotnie przed tymi tymiż pytaniami. Nie wierzy to rynek dobrze sezonowi, zwłaszcza biorąc pod opiekę dosyć drętwe dialogi, wyglądające na to, że do prac nad A New Frontier oddelegowano ekipę rezerwową. Niemniej, sesja z trzecim momentem nie była niska. Była po prostu OK.

Broniło się właśnie więc czego obawiałem się recenzując poprzedni odcinek – scenarzyści zaczerpnęli zbyt mocno ze centra potencjalnych plot-boosterów, wynikiem czego ogromną ilość czwartego odcinka działamy w kółko, nie posuwając specjalnie fabuły do przodu. Thicker Than Water wykonane jest fillerami, tak znamiennymi dla gatunku gier liniowo-kinowych, bądź użeraniem się z kilkoro sympatycznymi postaciami, jakie powinny po prostu siedzieć w cieniu do etapu ich zgładzenia przez scenarzystów. Zwyczajnie męczył się przez większość sesji.

Z opinii na wykorzystanie w dawnych odcinkach pewnych filarów fabularnych ważna było pokusić się o oparcie Thicker Than Water o relację Javiera z Clementine. Niestety, scenarzyści zdecydowali się na życie jej ograniczonej roli, co w terenie rzeczy narzuca mi wrażenie, iż młoda bohaterka poprzednich epizodów zwyczajnie do New Frontier została wrzucona, aby zachować ciągłość w kolekcji i przyciągnąć fanów. Co dobrze, kiedy Clementine dochodzi swoje pięć minut, momentalnie kradnie show, oferując nam najlepszy dylemat moralny w wszystkim okresie. Jest grającym, wirtualnym przypomnieniem tego, jako doskonałe były stare sezony i kiedy bardzo serię zgubiła monotonia.

Ciężko jest mi zauważyć jaki jest scenariuszowy cel Thicker Than Water. Młody Gabe był mnie coraz dużo zirytować? Ok, jednak teraz wcześniej tworzył go blisko dosyć. Miałem wpisać w mały konflikt z moją nową ekipą? Ok, wszedłem, ale nic spośród aktualnego nie wynikło. Ciekawy wątek romantyczny rozwiązano jedną sceną, a gra tym pełny okres tylko biegałem w kółko, zbierając fanty oraz wyglądając na to aż coś się zacznie dziać, albo pojawią się postaci których stan choć trochę mnie obejdzie.

The Walking Dead: A New Frontier odzyskuje dynamikę tylko w zeszłej części czwartego odcinka. Mniej więcej na „wysokości” trzech czwartych epizodu pewne elementy składowe wreszcie zaczynają działać zgodnie ze znajomym przeznaczeniem. Nie jest obecne mieszanka wybuchowa – daleko relacjom między braćmi Javierem i Davidem do każdych powiązań pomiędzy postaciami będącymi chociażby w poprzednich sezonach. I chociaż ograniczone rozwiązanie problemu romantycznego pozostawiło mnie zadowolonym, głównie ze względu na moją inną niepewność co do tego, jak powinienem go dokonać, tak wszystko zdaje mi się spokojne również mało teatralne na miejscu relacji Clementine z Lee czy z wyprawy podjętej przez bohaterów drugiej serii. Wirtualne The Walking Dead staje się tasiemcem zaś toż drętwym. Wyglądamy na efekt, aczkolwiek już wiadomo, że nie stanowił ostatnie miły sezon.

Po poprzednim fragmencie byłem wszystek najgorszych obaw, jeśli należy o finał sezonu. Błądzenie bez celu przez większy termin również nadmierne wyeksploatowanie pewnych elementów doprowadziło mnie do momentu, w jakim zapomniałem o aktualnym, iż w A New Frontier istnieją i ciekawe, pełnokrwiste postaci, które zdążyłem polubić. Wystarczy oddać im historię, a wszystkie wdzięczności serwują piękny teatr z zombie w miejscu, który aż wybiera się oglądać. Pierwsze miejsce znów zajął Javi i Clementine.

Z pozostałych spraw, które From the Gallows wygląda dobrze: wreszcie wiadomo co autor liczył na zasady. Owszem, już wczas w usta i owoce bohaterów wciskane było istotne pytanie, a mianowicie „co dla Ciebie graczu znaczy rodzina?”, ale dyskusja ta przeprowadzana była niezręczne, niemrawie zaś w gruncie rzeczy sprawiała wrażenie jednego z wielu problemów pobocznych. Tylko w ostatnim odcinku wreszcie poczułem wartość i oryginalny pomysł tego pytania. Odpowiedź nie jest oczywista, i co najlepsze – The New Frontier nigdy nie służy nam samego, słusznego morału. Od była w sztukach Telltale nie czułem tak daleko, że ostateczny wydźwięk historii zależy z moich decyzji.

Wszystkie dzięki poczuciu, że wreszcie możemy kierować tym, jaką osobą będzie kluczowy bohater, Javi. Możemy stworzyć go na głowę, która używa pozostać dobrą, pomimo tylu lat z początku apokalipsy, albo cynika, który oddaje się regułom tego świata. To stopniowi jest siłę A New Frontier i nowego etapu – pozwolono prowadzić tym, jacy zajmują coś do powiedzenia. Nie odpowiadając obecnie o różnych dobrych wyborach, bardziej uniwersalnych, takich jak pomiędzy rodzajami miłości, lojalności, itd. A New Frontier zadaje dużo fajnych pytań, szkoda że po drodze potrafi gracza znużyć.

From the Gallows zatem nie ale dużo przyjazne zwieńczenie całego okresu – odcinek dobrze zapoznaje się też sam. Praktycznie całe dwie godziny prezentuje świetne tempo, niemalże hitchcockowskie. Rozpoczyna się od trzęsienia ziemi, a później napięcie teraz tylko rośnie. Kilkoro razy i autentycznie zaskoczyły mnie doświadczenia na ekranie. Całość po prostu sprawia radość – cóż za zaskoczenie po miernych poprzednich dwóch epizodach.

Podsumowując – The Walking Dead: A New Frontier jako sezon prezentuje bardzo nierówny poziom. Dobry początek unosi się przez słabe odcinki trzeci oraz czwarty, które z zmiany rekompensowane są świetnym finałem. Czy żałuję, że dałem szansę nowej grupie z Javierem na czele? Absolutnie nie, aczkolwiek jestem fanem Żywych Trupów w ogóle. Przeciętnym graczom polecam szukać na najróżniejszy sezon na przecenach również na zdrowe dopasować się z faktem, że Telltale przeżywa zarówno wzloty jak i upadki. Pobierz Gry Bez Internetu

Ocena użytkowników 6/10

Wymagania sprzętowe The Walking Dead: The Telltale Series – A New Frontier

Minimalne: lntel Core 2 Duo 2.4 GHz 4 GB RAM karta grafiki 1 GB GeForce GTS 450 lub lepsza Windows 7 64-bit